Nad ranem obudziło go pianie koguta. Jakiego koguta? Izzy z przerażeniem otworzył oczy i zobaczył twarz Stevena nad sobą. Steven piał.
- Co ty robisz?! - krzyknął Izzy
- Zaczynam miło dzień - zaśpiewał Steven. Izzy bez słowa wstał.
- Matko. On nawet szczęka zębami przez sen - spojrzał na Duff' a - wstawaj - mruknął i kopnął kolegę w ramię.
- Carol, daj mi spokój, twoje stopy tak śmierdzą...
- Nie jestem twoją siostrą debilu! Wstawaj trzeba nakarmić dziecko
- Beze mnie - jęknął Duff i wsunął się pod dywan
- Wstawaj bo nakarmię go tobą - zniecierpliwił się Izzy
- WSTAJĘ! - krzyknął Duff i już był na nogach.
Kiedy jednak weszli do pokoju Axl' a kołyska była pusta. Duff odwrócił się by uciec, ale Izzy złapał go za koszulę
- Musimy go znaleźć bo jeszcze pożre nasze instrumenty - powiedział Steven
- Nie! Mój bas! Idziemy!
- Zaraz, ale gdzie jest Slash - zapytał znowu Steven
- u siebie - mruknął znudzony Izzy. Nagle wszyscy zrobili przerażone miny. W tym samym momencie rozległ się krzyk Slash' a. Natychmiast pobiegli do pokoju swojego kolegi. Kiedy otworzyli drzwi ujrzeli jak Axl próbuje odgryźć stopę Slash' owi. Izzy pierwszy oprzytomniał i oderwał swojego przyjaciela od stopy Slash' a. Axl wydawał się być niepocieszony.
- Idioto, po co wczoraj śpiewałeś mu tą piosenkę! To twoja wina!
- On jest po prostu głodny - powiedział ze spokojem Izzy.
Izzy wziął Axl' a na ręce - znowu i wszyscy wpakowali się do jego samochodu
- Ktoś musi go trzymać na kolanach - Duff skulił się i zaczął płakać, a Slash rozmasowywał swoją stopę.
- Ja cię wezmę, maluszku - zagruchał Steven
- Nie przesadzaj - powiedział ciągle naburmuszony Slash
- On jest naprawdę słodki - usprawiedliwił się Steven
***
Dojechali do sklepu i wsadzili Axl' a do wózka na zakupy i tak zaczęli przemierzać alejki sklepowe zastanawiając się czego tak właściwie mu brakuje .
Steven po kolei zgarniał z półek różne artykuły dziecięce od słoiczków z jedzeniem przez smoczki i butelki do pieluch. Przy stałym akompaniamencie darcia mordy ich kochanego wokalisty.
Nagle zapadł cisza, a mały Axl patrzył zafascynowany na jedną z półek. Jego koledzy podążyli za jego wzrokiem i zobaczyli, że patrzy na pluszową siekierę. Axl szczerzył się niczym Steven na widok nowego Edmunda.
- Chcesz to - zapytał Izzy biorąc przedmiot w rękę, na co wokalista pokiwał głową.
- Poważnie! Kto to wymyśla?! - jęknął Duff
Izzy wzruszył ramionami i wrzucił siekierę do sklepowego wózka.
................................................................................................................
niedziela, 30 czerwca 2013
środa, 26 czerwca 2013
Prooooooooooooooooooooooooooooooosimy.....
Napiszcie coś jak wam się podoba (jak wam się nie podoba też napiszcie), a nie tak przychodzicie i milczycie
Stevenowi odmówicie?
Stevenowi nie odmawia się nigdy...
czwartek, 20 czerwca 2013
Koszmar z Ulicy Sunset Strip 3.
Na środku pokoju stała kołyska z namalowaną siekierą, napisem "Ax"* i dopisanym "L" .
W kołysce spał 24-letni chłopak. Rude włosy miał w nieładzie, były w nie powczepiane drzazgi, okruchy tłuczonego szkła i inne śmieci. Jego kończyny i głowa wystawały z kołyski. Spał. Szyba w oknie była zbita, ściana zakrwawiona, wokół kołyski zbierała się kałuża krwi cieknącej z ręki chłopaka. W kącie leżał pluszowy miś z odgryzioną głową. Nikt nie wiedział skąd się tam wziął.
- Edmund!!! - zawołał z płaczem Steven i pobiegł w stronę misia.
- Steven! Nie! - krzyknął Slash, ale było już za późno.
Chłopak w kołysce otworzył oczy. Slash upuścił butelkę. Izzy głośno przełknął ślinę. Steven zaczął dygotać i szczękać zębami na cały głos.
Chłopak w kołysce otworzył usta. Rozległ się dźwięk, najkoszmarniejszy jaki ktokolwiek z nich, kiedykolwiek słyszał, brzmiący jak sto kotów rozdzieranych kaktusem na raz, jak mysz zarzynana drewnianą łyżką, jak aligator duszony flakami zdechłego wrzeszczącego krokodyla zombie.
Hałas nie ustawał, chłopak wrzeszczał coraz głośniej...
- Steven oddaj mu misia - krzyknął Izzy próbując przekrzyczeć bachora
- Co?! - wrzasnął Steven. Izzy bez słowa podszedł, wyrwał mu misia (a raczej jego korpus) i wrzucił go do kołyski. Stworzenie w kołysce natychmiast się uspokoiło i zaczęło go jeść z zadziwiającym apetytem.
- Edmund - jęknął cicho Steven
- Kupię ci nowego - powiedział Izzy
- Obiecujesz? - krzyknął uszczęśliwiony Steven
- Musimy się nim zająć - powiedział Slash
- CO?! - wrzasnął Duff, który właśnie odzemdlał
- Niby jak? - powiedział zszokowany Izzy
- No normalnie, patrz, przecież nie może jeść Edmunda - wskazał Slash na rudowłosego potworka. Wszyscy wytrzeszczyli oczy w przerażeniu. Stwór już kończył misia.
- Dobra - westchnął Izzy
- CO?! - pisnął Duff
- Właściwie to jest nawet słodki - powiedział Steven szczerząc się do "dziecka". - To kto pierwszy go weźmie? - zapytał
- Na pewno nie ja! - krzyknął Duff i już go nie było
- Izzy - powiedział Slash
- Co?! Dlaczego ja?!
- Ty jesteś jego przyjacielem najdłużej - wyjaśnił Slash. Izzy znowu westchnął i wziął przyjaciela na ręce. Potwór uśmiechnął się słodko i ... wyrzygał Edmunda Izzy' emu prosto w twarz.
Steven i Slash wybuchnęli śmiechem.
- Tak was to bawi - warknął Izzy
- Tak - odpowiedzieli krztusząc się
- Więc wy go potrzymajcie - powiedział Izzy i wcisnął potworka Stevenowi. Stwór uśmiechnął się jeszcze słodziej, zarzygał Stevenowi całe włosy i obryzgał Slash' a. Izzy uśmiechnął się na ten widok.
- Brzydki Axl! - krzyknął Steven na potworka.
Axl zaczął płakać, a właściwie drzeć się jeszcze głośniej niż wcześniej. Izzy znów wziął go na ręce i zaczął kołysać. Steven zatkał uszy z przerażeniem, a Slash zaczął śpiewać:
W kołysce spał 24-letni chłopak. Rude włosy miał w nieładzie, były w nie powczepiane drzazgi, okruchy tłuczonego szkła i inne śmieci. Jego kończyny i głowa wystawały z kołyski. Spał. Szyba w oknie była zbita, ściana zakrwawiona, wokół kołyski zbierała się kałuża krwi cieknącej z ręki chłopaka. W kącie leżał pluszowy miś z odgryzioną głową. Nikt nie wiedział skąd się tam wziął.
- Edmund!!! - zawołał z płaczem Steven i pobiegł w stronę misia.
- Steven! Nie! - krzyknął Slash, ale było już za późno.
Chłopak w kołysce otworzył oczy. Slash upuścił butelkę. Izzy głośno przełknął ślinę. Steven zaczął dygotać i szczękać zębami na cały głos.
Chłopak w kołysce otworzył usta. Rozległ się dźwięk, najkoszmarniejszy jaki ktokolwiek z nich, kiedykolwiek słyszał, brzmiący jak sto kotów rozdzieranych kaktusem na raz, jak mysz zarzynana drewnianą łyżką, jak aligator duszony flakami zdechłego wrzeszczącego krokodyla zombie.
Hałas nie ustawał, chłopak wrzeszczał coraz głośniej...
- Steven oddaj mu misia - krzyknął Izzy próbując przekrzyczeć bachora
- Co?! - wrzasnął Steven. Izzy bez słowa podszedł, wyrwał mu misia (a raczej jego korpus) i wrzucił go do kołyski. Stworzenie w kołysce natychmiast się uspokoiło i zaczęło go jeść z zadziwiającym apetytem.
- Edmund - jęknął cicho Steven
- Kupię ci nowego - powiedział Izzy
- Obiecujesz? - krzyknął uszczęśliwiony Steven
- Musimy się nim zająć - powiedział Slash
- CO?! - wrzasnął Duff, który właśnie odzemdlał
- Niby jak? - powiedział zszokowany Izzy
- No normalnie, patrz, przecież nie może jeść Edmunda - wskazał Slash na rudowłosego potworka. Wszyscy wytrzeszczyli oczy w przerażeniu. Stwór już kończył misia.
- Dobra - westchnął Izzy
- CO?! - pisnął Duff
- Właściwie to jest nawet słodki - powiedział Steven szczerząc się do "dziecka". - To kto pierwszy go weźmie? - zapytał
- Na pewno nie ja! - krzyknął Duff i już go nie było
- Izzy - powiedział Slash
- Co?! Dlaczego ja?!
- Ty jesteś jego przyjacielem najdłużej - wyjaśnił Slash. Izzy znowu westchnął i wziął przyjaciela na ręce. Potwór uśmiechnął się słodko i ... wyrzygał Edmunda Izzy' emu prosto w twarz.
Steven i Slash wybuchnęli śmiechem.
- Tak was to bawi - warknął Izzy
- Tak - odpowiedzieli krztusząc się
- Więc wy go potrzymajcie - powiedział Izzy i wcisnął potworka Stevenowi. Stwór uśmiechnął się jeszcze słodziej, zarzygał Stevenowi całe włosy i obryzgał Slash' a. Izzy uśmiechnął się na ten widok.
- Brzydki Axl! - krzyknął Steven na potworka.
Axl zaczął płakać, a właściwie drzeć się jeszcze głośniej niż wcześniej. Izzy znów wziął go na ręce i zaczął kołysać. Steven zatkał uszy z przerażeniem, a Slash zaczął śpiewać:
Mój mały Axlu już słodko śpij,
Izzy siekierę przyniesie ci...
- Nie wrabiaj mnie w to - przerwał Izzy
- Nie wymyśliłem nic lepszego - usprawiedliwił się Slash, a Izzy zaśpiewał:
Mój mały Axlu, czy ty to wiesz,
Jak się obudzisz, urządzisz rzeź,
Zabijesz Slash'a, nim przyjdzie noc,
Spalimy zwłoki owinięte w koc...
- Izzy, jesteś idiotą. Nie bawię się tak - powiedział obrażony Slash i wyszedł z pokoju
- To działa - powiedział Steven - mi też zaśpiewasz?
- Nie - odpowiedział krótko Izzy
- Proooszę...
- Później
Odłożyli Axl' a do kołyski i wyszli mówiąc uprzednio "Dobranoc nasz mały potworze".
Za drzwiami czekał na nich przerażony Duff
- Żyjecie - krzyknął i zaczął płakać
-Ciiiszej - powiedział szeptem Izzy - zasnął
- Zmęczyło się biedactwo - rozczulił się Steven
- Niby czym?! Co wam się stało? - Duff dopiero teraz zauważył, że cali są lepcy, mokrzy i brudni
- Spytaj Slash' a - uciął Izzy - jestem zmęczony - dodał i odszedł do swojego pokoju. Steven podążył za nim skacząc beztrosko - liczył, że Izzy teraz mu zaśpiewa, jak obiecał. Duff został sam na korytarzu. Rozejrzał się z przestrachem naokoło i szybko pobiegł za nimi. Tej nocy tylko Slash spał sam.
................................................................................................................................
*Ax - (ang.)siekiera
Rysunek autorstwa Fiery
Kołysanka autorstwa Fly
Widzimy, że ktoś się tu pojawia, więc jeżeli wiecie, że tu powrócicie to napiszcie coś w komentarzu, jakieś "tak", "no" , "yhym", może być nawet "."
Widzimy, że ktoś się tu pojawia, więc jeżeli wiecie, że tu powrócicie to napiszcie coś w komentarzu, jakieś "tak", "no" , "yhym", może być nawet "."
poniedziałek, 17 czerwca 2013
Koszmar z Ulicy Sunset Strip 2.
- SŁOŃCE! - krzyknęli uszczęśliwieni Slash i Steven.
- To tylko żarówka - zauważył Izzy
- ŻARÓWKA! - wrzasnął Steven.
Tak dawno nie widział żarówek. Spojrzeli po sobie, nikt z nich wiele się nie zmienił. Pierwszy z ich kryjówki (która okazała się kiblem) wyszedł człowiek z włosami zamiast twarzy z butelką Jacka Danielsa w ręku.
- Teren czysty, możemy iść - zawołał do swoich przyjaciół. Z ciemnego pomieszczenia wyłoniło się dwóch mężczyzn: złotowłosy Steven o wiecznym wyszczerzu, patrzący ciągle na żarówkę i Izzy, brunet ze znudzoną miną. Izzy wlókł za nogi bezwładne, długie blondwłose ciało.
- Duff zemdlał - powiedział Izzy bez zbędnych emocji.
- Przynajmniej się zamknie - stwierdził Slash
Wszyscy w duchu przyznali mu rację i zaczęli ostrożnie wspinać się po schodach wlokąc ciało Duff' a za sobą, przez co posuwali się jeszcze wolniej. Ale w końcu doszli. Zatrzymali się przed jednym z pokojów
- To tu - powiedział Slash.
Zostawili Duff' a na korytarzu i weszli. Przed ich oczami roztaczał się przerażający widok...
- To tylko żarówka - zauważył Izzy
- ŻARÓWKA! - wrzasnął Steven.
Tak dawno nie widział żarówek. Spojrzeli po sobie, nikt z nich wiele się nie zmienił. Pierwszy z ich kryjówki (która okazała się kiblem) wyszedł człowiek z włosami zamiast twarzy z butelką Jacka Danielsa w ręku.
- Teren czysty, możemy iść - zawołał do swoich przyjaciół. Z ciemnego pomieszczenia wyłoniło się dwóch mężczyzn: złotowłosy Steven o wiecznym wyszczerzu, patrzący ciągle na żarówkę i Izzy, brunet ze znudzoną miną. Izzy wlókł za nogi bezwładne, długie blondwłose ciało.
- Duff zemdlał - powiedział Izzy bez zbędnych emocji.
- Przynajmniej się zamknie - stwierdził Slash
Wszyscy w duchu przyznali mu rację i zaczęli ostrożnie wspinać się po schodach wlokąc ciało Duff' a za sobą, przez co posuwali się jeszcze wolniej. Ale w końcu doszli. Zatrzymali się przed jednym z pokojów
- To tu - powiedział Slash.
Zostawili Duff' a na korytarzu i weszli. Przed ich oczami roztaczał się przerażający widok...
piątek, 14 czerwca 2013
Koszmar z Ulicy Sunset Strip
- Obudził się.
Były to pierwsze słowa, które ktokolwiek z nich był w stanie wypowiedzieć. W miejscu, które od jakiegoś czasu było ich domem nie było wiele światła. Sączyło się go trochę przez szparę pod drzwiami. Nikt z nich nie pamiętał jak i kiedy to się zaczęło. Wszyscy marzyli o końcu.
Mężczyzna, który wypowiedział te słowa nie mylił się. Po chwili wszyscy - on i jego towarzysze usłyszeli przerażający odgłos, przypominający miauczenie kota rozdzieranego na kawałki kaktusem. Okropny dźwięk ciągnął się i drżał w powietrzu... przestawał i znów zaczynał na nowo. W końcu zapadła cisza.
- Nie możemy się dłużej ukrywać - odezwał się po chwili ten sam mężczyzna, co na początku.
- Slash, nie rób tego, nie wyjdziesz stamtąd żywy! - odpowiedział jakiś przerażony głos. W tle było słychać szczękanie zębami.
- Muszę, a wy pójdziecie ze mną, nie możemy tu siedzieć do końca życia. - Stanowczo powiedział Slash. Szczękanie w tle stało się głośniejsze. - Steven, przestań szczękać - dodał - to ci nic nie pomoże. Niech ktoś go uciszy.
Steven jęknął cicho i nagle umilkł. Po chwili jednak rozległ się krzyk czwartego mężczyzny, który nie odzywał się do tej pory.
- AŁAAA! Cholera!
- Co się stało, Izzy? - spytał Slash
- Ten idiota mnie ugryzł - poskarżył się Izzy
- Dosyć, wychodzimy stąd! - krzyknął Slash i otworzył drzwi.
Oślepiło ich wściekle żółte światło...
..................................................................................................
Aha i oczywiście jak już ktoś tu zajrzał to niech się wypowie w jakikolwiek sposób
Prooooszę nasze wspólne pierwsze opublikowane "coś"
Były to pierwsze słowa, które ktokolwiek z nich był w stanie wypowiedzieć. W miejscu, które od jakiegoś czasu było ich domem nie było wiele światła. Sączyło się go trochę przez szparę pod drzwiami. Nikt z nich nie pamiętał jak i kiedy to się zaczęło. Wszyscy marzyli o końcu.
Mężczyzna, który wypowiedział te słowa nie mylił się. Po chwili wszyscy - on i jego towarzysze usłyszeli przerażający odgłos, przypominający miauczenie kota rozdzieranego na kawałki kaktusem. Okropny dźwięk ciągnął się i drżał w powietrzu... przestawał i znów zaczynał na nowo. W końcu zapadła cisza.
- Nie możemy się dłużej ukrywać - odezwał się po chwili ten sam mężczyzna, co na początku.
- Slash, nie rób tego, nie wyjdziesz stamtąd żywy! - odpowiedział jakiś przerażony głos. W tle było słychać szczękanie zębami.
- Muszę, a wy pójdziecie ze mną, nie możemy tu siedzieć do końca życia. - Stanowczo powiedział Slash. Szczękanie w tle stało się głośniejsze. - Steven, przestań szczękać - dodał - to ci nic nie pomoże. Niech ktoś go uciszy.
Steven jęknął cicho i nagle umilkł. Po chwili jednak rozległ się krzyk czwartego mężczyzny, który nie odzywał się do tej pory.
- AŁAAA! Cholera!
- Co się stało, Izzy? - spytał Slash
- Ten idiota mnie ugryzł - poskarżył się Izzy
- Dosyć, wychodzimy stąd! - krzyknął Slash i otworzył drzwi.
Oślepiło ich wściekle żółte światło...
..................................................................................................
Aha i oczywiście jak już ktoś tu zajrzał to niech się wypowie w jakikolwiek sposób
Prooooszę nasze wspólne pierwsze opublikowane "coś"
sobota, 8 czerwca 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)