sobota, 28 grudnia 2013

Przepis na Duffa 2. cz.2.



Oto druga choć nie ostatnia część. Pisana na podłodze w tramwaju i w rekinarium Warszawskiego Zoo. Nie czepiajcie się, ale krytykujcie szczerze :D Trzecia już prawie skończona, ale to bez znaczenia, bo nie wiemy kiedy może się pojawić.
To tyle :)
A Święta i tak były suche -.-

............................................................................................................................................


- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
- Slash - powiedział Steven - SLASH!
- Tak?
- Możesz otworzyć oczy - odpowiedział Steven - i nie musisz już krzyczeć - dodał łagodnym tonem - spójrz...- zaskoczony Slash otworzył oczy i rozejrzał się wokół
- WOOOOOOOOOOOW... - Znajdowali się w miejscowo - częściowo przerośniętej zielono fioletowej dżungli...
- Welcome to the Jungle! - wydarł się przebiegając przez zarośla renifer
- Hmm... skądś to znam - zamyślił się Axl pocierając swój podbródek.
- Zamknij się Jake! - odkrzyknął Steven - Witajcie na Biegunie Południowym - powiedział z uśmiechem
- Szkoda, że Duff tego nie widzi - westchnął tęsknie Slash
- Wiem - rozmarzył się Steven
- Chłopaki, nie mamy czasu na podziwianie widoków! Idziemy! - powiedział Axl i ruszył przed siebie.
- Zaczekajcie - przerwał Steven - Zanim zaczniecie szukać Jednonóżki musicie wiedzieć bla bla bla bla bla bla bla, bla bla bla bla bla, więc nigdy nie bla bla bla bla bla bla bla. Bla! Izzy! Słuchasz mnie?!
- Czy tu nie powinno być zimno? - zapytał Izzy ignorując perkusistę (jak zwykle zresztą). Liście natychmiast opadły z drzew i zaczął padać śnieg. Gunsi spojrzeli na Izzy' ego w milczeniu.
- Ty debilu! Dlaczego ty musisz być taki mądry?! - wydarł się Steven. Slash wyszczerzył się do Izzy' ego. - Steven nazwał cię debilem. 
Izzy powoli odwrócił się w jego stronę
- Włosy ci się rozprostowały.
Slash wydał wysoki pisk i znikł w zaroślach pokrytych soplami
- Mówiłem żeby się NIE rozdzielać! Czy ktokolwiek tu czasami mnie słucha?  - jęknął Steven - Gdzie jest ten idiota?! - zawołał patrząc w miejsce, w którym zniknął gitarzysta. Jakby w odpowiedzi na jego słowa z bezlistnej dżungli wyłonił się wściekły Slash i nie tylko on...
Za jego plecami na malutkich skrzydełkach unosił się wielki wyszczerzony tyranozaur
- Kłamcy! - krzyknął Slash - Jak mogliście?! 
- S-slash - wyjąkał Axl - za t-tobą 
- Zazdrościcie mi wszyscy!
- Slash, za tobą...
- Nie skończyłem wy...
W tym momencie tyranozaurowi znudziło się bezczynne lewitowanie za plecami Slasha. Gad wyszczerzył się jeszcze bardziej i trącił nosem stojącego przed nim małego człowieczka. Gitarzysta nagle umilkł.
- Co jest za mną? - zapytał zmienionym głosem, ale nikt mu nie odpowiedział
- Co jest za mną?! - krzyknął 
Nagle rozległ się ogłuszający ryk, który na koniec przeszedł w radosne szczekanie. Slash zemdlał.
- Ty śmierdzący gadzie! Zemdlałeś mojego gitarzystę - wrzeszczał Axl kiedy minęła chwila pierwszego przerażenia - Obedrę cię ze skóry!
- Nie. - powiedział Izzy podstawiając nogę Axlowi gotowemu do skoku. Wokalista przewalił się w topniejący śnieg.
- Niegrzeczny Łuskuś, wystraszyłeś ich - zaszczebiotał Steven.
Gunsi, którzy nie leżeli obecnie w brudnym topniejącym śniegu (Izzy) dopiero teraz zauważyli,  że perkusista nie stoi już za nimi tylko drapie za żuchwą wyszczerzonego jaszczura szczerząc się jeszcze szerzej niż on.
- Moja słodka jaszczureczka...
- Steven, co to ma być? - wykrztusił Axl odrywając twarz od podłoża
- To jest Łusek-Okruszek moje życzenie urodzinowe... chyba z zeszłego roku - odpowiedział Steven wciąż  drapiąc Łuska za żuchwą. - Jak już MÓWIŁEM - dodał z naciskiem patrząc na Izzy' ego - to jest kraina w której spełniają się nawet najgłupsze życzenia, uważajcie co mówicie, po za tym jest tu sporo moich starych nieudanych życzeń i połowa z nich chce nas zjeść, więc trzymajmy się razem. A teraz zapraszam na pokład. 
Steven zakończywszy swoją "przemowę" przestał drapać tyranozaura, który natychmiast położył się na brzuchu.
- Slash, idziemy - powiedział Izzy i nie czekając na reakcję gitarzysty strzelił mu plaska. Widać mu też brakowało Duffa.
Wszyscy wdrapali się na tyranozaura i odlecieli w ostatniej chwili, bo zaraz woda z topniejącego śniegu zalała dżunglę która na nowo pokryła się zielenią i fioletem.
- Lecimy do Wróżki-Jednonóżki! - wykrzyknął Steven
- Płatki! - wrzasnął radośnie Axl
Ich marzenia wkrótce miały się spełnić...

..................................................................................................

koniec części drugiej