poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Skarpeta cz. 2

Przepraszamy, że długo nic nie było, ale... nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie i koniec fałszywych obietnic i złudnych nadzieii... Mówimy w prost albo naokoło, że rozdziały będą wrzucane chaotycznie kiedy najdzie nas jakiekolwiek natchnienie. Macie kolejną straszną rzecz. Prosimy o ocenę... szczerą. A przy okazji dodałyśmy nową postać w "Rolach głównych" jeśli komuś chce się tam wleźć. To tyle :)



Gąbka spłynęła po czerwieniejącej twarzy Slasha.
- To jest okazja - szepnęło Odbicie - zemścij się na nim.
- Przecież to Izzy - odpowiedział w stronę lustra - Zwariowałeś?!
- Chcesz to zrobić czy nie?
- Noo...
- Bądź mężczyzną! - w tym momencie Odbicie wyciągnęło rękę z lustra i strzeliło mu plaska.
- Ała! - krzyknął Slash - Dobra, zrobię to - powiedział i zrobił krok w stronę łazienki.
- Slash, skończył mi się płyn do kąpieli... - pytanie wydobyło się z łazienkowej otchłani.
- Już biegnę do sklepu! - wykrzyknął gitarzysta i wybiegł z pomieszczenia opuszczając swoje odbicie z dezaprobatą wypisaną na włosach.

U reszty debili:
Milkyway'e się skończyły, Axl wreszcie miał spokój, a zrozpaczone kobiety zaczęły żreć chipsy niewiadomego pochodzenia, które dostały od wokalisty.
- Duff już przyszedł z tego ogródka? - zapytała Fly.
- Tak, leży ci na kolanach - mruknęła obojętnie Fiery.
- O, faktycznie - stwierdziła Fly z uśmiechem - Jak aniołek... tylko wytrzepię mu tę ziemię z włosów. A Steven, gdzie jest?
- Nie pamiętasz? Poszedł do Faith... wiesz po co... - przypomniała Fiery - powinien już wrócić.
W tej chwili drzwi otworzyły się z hukiem
- Dziewczyny mam Milkyway'e! - wykrzyknął Steven wbiegając z podejrzaną papierową torbą w rękach.
- Ciszej, nie tutaj. - Syknęła Fly - Duff śpi -  dopowiedziała czule głaszcząc go po blond włoskach.
W tym momencie ściana pękła w kształcie skarpety. Z dziury wylewitował Slash, Steven i Duff zaczęli wrzeszczeć. (Duff obudzony rozwaleniem ściany)
- Ja nie wiem czy my powinnyśmy krzyczeć czy nie. Mi się w sumie nie chce. - stwierdziła Fly. Fiery tylko pokiwała głową.
- Slash, co ty wyrabiasz? - zapytał zaskoczony Axl wychodząc skądś tam.
- Nie jestem Slash! - wykrzyknął Slash - Od dziś nazywam się Swędzące Oko!
- Jak chcesz Slash tylko zejdź na ziemię i nie rób więcej dziur w ścianach. - stwierdził Axl siadając obok kobiet.
- Dziś zapłacicie mi za wszystkie krzywdy jakie mi wyrządziliście. Dziś zemszczę się na was wszystkich! Może nawet zamienię świat w śmierdzącą skarpetę! I zacznę od miasta, które tak bardzo kochacie... Muahahahahahahaha! Ale najpierw muszę iść do sklepu po płyn do kąpieli dla Izzy' ego. - Slash wreszcie wygłosił monolog złoczyńcy i wyleciał robiąc kolejną dziurę w ścianie. Wtedy wszyscy zorientowali się, że zostali skrępowani przez ich własne skarpetki. Fly uznała, że teraz chce jej się krzyczeć Fiery znowu pokiwała głową i razem przystąpiły do działania.
- Zaczynam bać się Slasha - powiedział Axl. - Dobrze, że tego nie słyszał. - uśmiechnął się z ulgą
- A może... byśmy tak spróbowali się uwolnić - zaproponował Duff. Wszyscy spojrzeli na niego z podziwem.
- I wpadł na to pierwszy. - powiedział z niedowierzaniem Steven.
- Ale jak?
- Skarpetki do nogi! - zawołał Steven wtedy jego skarpetki powróciły na swoje miejsce. - No co? Stevenowi nie odmawia się nigdy. NIGDY. - odpowiedział na pytające spojrzenia swoich przyjaciół.
- Zapamiętam to sobie - powiedział Axl, a dziewczyny wdały się w dyskusję między sobą.
- Zaraz... Wszyscy są terroryzowani przez Izzy' ego oprócz Axla którego właściwie nie da się sterroryzować,  ale okazało się przed chwilą że Steven potrafi choć zazwyczaj robi to Slashowi. Jednak Slash zamienił się w Swędzące Oko i sterroryzował wszystkich! - podsumowała Fly
- To znaczy, że porządek świata został zachwiany! - wykrzyknęła z ekscytacją Fiery
- Czy to nie znaczy, że możemy zacząć wrzeszczeć i biegać w kółko? - zapytała równie ucieszona Fly
- Tak, ale niestety ciągle jesteśmy związane... - posmutniała Fiery. Wtedy Steven gwizdnął a skarpetki do niego przybiegły i zaczęły się łasić.
- A nie powinny wrócić nam na nogi? - zapytała Fiery
- Czepiasz się szczegółów... - mruknął Steven
- Dzięki Steve - podziękowała Fly i razem z Fiery zaczęły robić tak jak wcześniej zaplanowały dopóki nie potknęły się o dywan. Axl, Duff i Steven patrzyli się na to wszystko siedząc na kanapie, a Izzy nadal był w łazience i chyba miał to gdzieś albo w ogóle o tym nie wiedział.
- Emm... Może powinniśmy go powstrzymać? - powiedział po chwili Axl.
- Co? Ale kogo? - spytała Fiery podnosząc się z dywanu. 
- Slasha... - westchnęła kanapa, Fly tylko wzruszyła ramionami spoglądając na Fire i również wstała z dywanu. 
- Jak to zrobimy? - zapytał Duff.
- Najpierw go poszukamy - odpowiedział Axl.

TYMCZASEM U SLASHA

Gitarzysta leciał nad miastem szukając swojego pierwszego celu. W ręku trzymał małe lusterko, które ukradł Axlowi by cały czas móc porozumiewać się ze swoim nowym "przyjacielem".
- Co teraz? - zapytał lusterko.
- Poszukaj ich ulubionego miejsca i zniszcz je! - podpowiedziało Odbicie, a Slash poleciał w kierunku Rainbow. Po chwili dotarł na miejsce i stanął na przeciwko baru, już celował w niego skarpetkami kiedy poczuł ukłucie w sercu.
- Jesteś beznadziejny! - wykrzyknęło Odbicie
- Nie zrobię tego... - powiedział z żalem w głosie Swędzące Oko.
- Nie zrobisz tego! - wykrzyknęła banda idiotów biegnąca na ratunek baru.
- Przecież powiedziałem! - odkrzyknął zirytowany.
- Aha, sorry Slash - odpowiedzieli chórem
- Już mówiłem jestem Swędzące Oko i... i... i zniszczę coś tam innego! - krzyczał już coraz bardziej poirytowany Slash.
- Ataaaaaaaak! - krzyknął Axl. Na zawołanie wszyscy zaczęli rzucać w gitarzystę wszystkim co mieli pod ręką. Axl wyrywał asfalt z ulicy, Duff tablice rejestracyjne z samochodów,  Steven rzucił Duffem, a kobiety kamieniami i nożami które znalazły w torebce Fly ale Swędzące Oko natychmiast odpowiedziało ogniem swoich skarpet strzelając gdzie popadnie. Jedna ze skarpet trafiła w Duffa i upadł... Fly podbiegła do jego nieprzytomnego ciała i pochyliła się nad nim. 
- Och, Duff, nie umieraj! - wyjęknęła - Nigdy ci nie powiedziałam... 
- Mów dalej... - Duff otworzył swoje wcale nie nieprzytomne oczy szczerząc się głupio.
- Wstawaj z ziemi ty idioto! - warknęła Fly zmieniając ton głosu
- Jestem pewien, że to już mi mówiłaś...
- Koniec tych wyznań! Odwrót! - krzyknął Axl nakazując ucieczkę. Wszyscy odbiegli chaotycznie w kierunku swojego domu.

- On jest za silny. Nie uda nam się! - krzyknął przerażony Duff
- To co zrobimy? - spytała Fiery
- Musimy poprosić o pomoc Izzy' ego - odpowiedział Axl poważnym tonem na co wszyscy z przerażeniem odchylili się zakrywając usta i wydając dźwięk "hyyyy".
- Właśnie tak. Nie mamy innego wyjścia... To kto do niego pójdzie?
- Ty jesteś przywódcą... - Zaczął nieśmiało Steven
- No właśnie ja jestem przywódcą... Hej! Nazwałeś mnie przywódcą! No właśnie jestem przywódcą, więc ciągnijmy niedopałki. - Axl zebrał pięć niedopalonych papierosów z popielniczki i wyciągnął zaciśniętą rękę przed siebie...
- Duff, wyciągnąłeś najkrótszy! - wykrzyknął radośnie Steven.
- Zrobię co muszę i pójdę do łazienki. - oznajmił Duff i ruszył w kierunku schodów
- Czekaj! - krzyknęła Fly podbiegając do niego - Tylko wróć do mnie - szepnęła znienacka tuląc się do basisty
- Wrócę - obiecał Duff po czym spojrzał się babie w oczy i pocałował ją czule.
- Dość! Idź już tam! - wykrzyknął Axl popychając blondyna na schody. Fly miała ochotę ugryźć wokalistę w rękę, ale Fiery w porę ją powstrzymała zatykając jej usta Milkyway' em którego przypadkiem znalazła na podłodze.    


.......................................................................................................

Koniec części drugiej