sobota, 8 listopada 2014

Skarpeta cz.3

Rozdział dedykujemy Faith, której ukradłyśmy dedykowanie rozdziałów. No więc dedykujemy :)
Przepraszamy, że to napisałyśmy, dziękujemy, że komuś jeszcze chce się to czytać. Matko, Steven przez cały ten rozdział się nie odzywa... gupie.
To tyle.



Duff powoli szedł... szedł... i szedł... i szedł przemierzając kolejne stopnie wśród otaczającej go mgły... a tak naprawdę pary wylatującej z wanny Izzy' ego. Po drodze  potykając się o własne sznurowadła. W końcu doszedł do uchylonych drzwi kibla.
- Izzy... jesteś tam? - zapytał drżącym głosem blondyn.
Z środka wydobył się złowieszczy pomruk co oznaczało... "możliwe".
- To dobrze - stwierdził Duff z wahaniem.
- Kim jesteś przybyszu z parteru, który ośmielasz się zakłócać moją kąpiel? - odezwał się wyroczeń.
- To przecież ja... Duff. I co ci znowu odwala Izzy? - zapytał chyba trochę przerażony basista.
- To bez znaczenia mój mały Podnóżku... a teraz odejdź...
- Ale Iz, potrzebujemy twojej pomocy - powiedział błagalnie Duff.
- Nie obchodzi mnie to.
- Mam płyn do kąpieli...
- Dobra, właź. - powiedział poirytowany Izzy-wyroczeń.
Duff nieśmiało wkroczył do łazienki, a oczom jego ukazał się fascynująco - przerażający widok, który przedstawiał Izzy' ego rozpostartego  w wannie pełnej piany i tęczowych gumowych kaczuszek, które tak jak Izzy patrzyły na Duffa spode łba.
- Płyn. - powiedział krótko i wyciągnął rękę w stronę Duff'a.
Duff powoli wsunął butelkę do dłoni bruneta, który natychmiast wycisnął jej zawartość do wody.
- A teraz... możesz mi zadać JEDNO pytanie - podkreślił Wyroczeń.
- Jak pokonać Swędzące Oko? - zapytał stanowczo Duff.
- Tak więc... Najpierw musicie zbić lustra w domu i to, które Slash przy sobie nosi wtedy on przestanie namawiać go do zniszczenia was i reszty wszechświata ...
- Kto?
- Nie przerywaj mi! Kiedy osłabnie... musicie go przeprosić, ewentualnie kupcie mu jego ulubione ciastka, a najlepiej jedno i drugie.
- Przeprosić?! - wykrzyknął z przerażeniem Duff.
- Tak. I to szczerze. - odpowiedział wyjmując z za pleców kanapkę Izzy. - a teraz sio!
Duff szybko się wycofał, a drzwi za nim zatrzasnęły się... z trzaskiem. Basista zbiegł do reszty przyjaciół.
- O Duff! Jak było? Myślałem, że już nie wrócisz. - powiedział z uśmiechem Axl.
Fly chciała rzucić się Duff' owi na szyję, ale Fiery znów powstrzymała ją swoimi żelaznymi ramionami (tak naprawdę nie były żelazne)
- Wiem co mamy robić. Wyjaśnię wam to po drodze do cukierni. Wszyscy wzruszyli ramionami i wybiegli z krzykiem z domu.

PRZENOSIMY SIĘ DO SLASHA:

Slash zmieniał wszystko w śmierdzące skarpety szczerząc się złowieszczo jak i swoje odbicie. Ludzie uciekali w popłochu i wrzasku nie chcąc zostać częścią garderoby zajmującą stopy.

WRACAMY DO STUDIA:

Izzy zerkną za okno i westchnął widząc co się dzieje.
- Co za idioci... mówiłem żeby zbili wszystkie lustra w domu. - mruknął po czym ubrał się w swoje slipki zadrukowane w pierogi i pożerające je hipcie. Chodził po domu powoli rozbijając lustereczka.
- Lustereczko powiedz przecie kto jest najmroczniejszy w świecie?  - zapytał brunet
- Ja. - odpowiedziało lustro.
- Raczej nie - powiedział i roztrzaskał je kijem hokejowym Axla jak resztę innych. (Axl wcale nie grał w hokeja...)

HEJ ZNÓW IDZIEMY DO SLASHA?


Slash jak już powiedziałyśmy rozwalał i skarpecił, kiedy nadbiegli nasi idioci uzbrojeni w ciastka i płyty chodnikowe na wszelki wypadek.
- Cieszę się na wasz widok... nie, naprawdę się cieszę - uśmiechnął się i wycelował w nich dłonią, w której formowała się nowa skarpeta.
- Slash! Prosimy, przestań, przepraszamy cię za to wszystko, co kiedykolwiek ci zrobiliśmy. Slash... wybacz nam! - krzyczał Duff wypychając się przed ich mały tłum i machając ciastkami.
Slash opuścił rękę i skarpeta wybiła dziurę w ziemi pod nim.
- Co ty robisz?! Nie słuchaj ich! Oni kłamią! - syknęło Odbicie z jego podręcznego lusterka.
- Tak. Masz racje. - powiedział Slash znów celując w przyjaciół ręką.
Duff przypomniał sobie co mieli zrobić najpierw. Chwycił kamień i rzucił w lusterko, które Slash trzymał w dłoni. Lusterko  pękło nie dając Odbiciu czasu nawet na krzyknięcie epickiego ,,NIEEEEEE.....'' A Slash wylądował na ziemi. Jego przyjaciele podbiegli do niego i wszyscy zaczęli się grupowo tulić, dopóki Slash nie wystękał ,,duszę się". Potem wszyscy obiecali mu, że będą dla niego milsi, a on im, że nigdy więcej nie będzie próbował ich zniszczyć.
- Duff, mój bohaterze! Kocham cię! - wykrzyknęła Fly i rzuciła się na niego by go pocałować. Pozostali żarli ciastka nie zwracając uwagi na nich i rozwalone miasto.

                   ...............................................................................................

Izzy siedział w swoim pokoju trzymając w ręku małe lusterko do wyrywania włosów z nosa.
- I co? Znowu ci się nie udało... - Izzy uśmiechnął się do lustra.
- Następnym razem ich nie uratujesz, Jeffrey - powiedziało Odbicie Slash'a
- Cicho bądź - mruknął Izzy i zbił lusterko dalej się uśmiechając - Nie będzie następnego razu...



..........................................................................................................................................................

koniec części trzeciej ostatniej

9 komentarzy:

  1. AAAAAAAA JA TO WIDZĘ?! TO NIE CZARY!
    Ale mam smutną wiadomość, bo skomentuję jutro. ;____;
    Usuńcie ten komentarz. ;___________;

    OdpowiedzUsuń
  2. Niiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii! Fajnie że już się odezwałaś cna kobieto, ale ta rzecz jest trochę straszna...

    OdpowiedzUsuń
  3. JESTEM!
    I nadal nie mogę uwierzyć, że to się stało. Wiecie jak ja się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam, że dodałyście? I jeszcze dedykacja dla mnie. Dziękuję bardzo, kobiety. I nie przepraszajcie, że to napisałyście, bo nie macie za co! Rozdział jest tak jak każdy - świetny i ma ten Wasz powalający styl. I cicho siedzieć, i nie mówić, że gupie.
    Izzy jednak pomógł. Już się bałam, że zaraz strzeli tu jakiegoś focha, rzuci w McKagana kaczuszką i wywali go z łazienki. A tu jednak pomógł. Dobre z niego stworzenie. Tak w ogóle to muszę się streszczać, bo z psem idę, a potem na zakupy. Ale wracając do rozdziału... Gunsom udało się pokonać Slasha! A może lepiej skarpetę...? Zresztą nie ważne. To Slasho-Skarpeta.
    Rozdział jak zwykle mi się podobał! A teraz idę, bo nie chcę Wam gadać głupot...
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobieto...powalający styl? My? Może powalający, to tak, ale na pewno nie styl. A czy pokonali go.....na pewno? Dziękujemy za komentarz, a dedykujemy tobie, bo tobie najbardziej chce się to czytać....PIĘKNA KOBIETO:D Strzeż się Slasho- Skarpety, bo....nieważne:)

      Usuń
  4. Jestem spóźniona tydzień albo już dwa, nie wiem, przepraszam. Nawet bardzo przepraszam, bo bardzo kocham Waszego bloga, a tak go zaniedbuję. Naprawdę, mam tylko kilka takich blogów i Wy do nich należycie, nie jest ich za dużo. Może trzy, cztery, ale Wy tam jesteście i dzisiaj (i pewnie na jakiś dłuższy czas) tylko u Was nadrabiam, bo nie mogę patrzeć na to, że jest tu tak mało osób.
    Izzy im pomógł, bo to dobry chłopak. Co z tego, że u Nas ma muchę Bożenę i kaczkę, ważne, że u Was jest mroczno-dobry. Jak Ozzy, normalnie. Skarpeta została pokonana i chcę z tego powodu świętować, ale nie mam jak, bo cisza nocna już jest. :( Nienawidzę ciszy nocnej. :(
    Jak Faith, proszę abyście nie mówiły, że gupie i życzę powodzenia w nauce. Lecę już, bo jutro trzeba wcześnie wstać, ech.
    Kocham Was, bo Was się nie da nie kochać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna kobieto dziękujemy, że chce ci się to czytać. Nareszcie ktoś zauważył, że Izzy jest mroczno-dobry :D Wybacz nam ale to jest głupie... Jesteśmy głupie :D Dziękujemy za komentarz :)

      Usuń
  5. Gdzie jesteście? ;___________;
    Kobiety, halo, kocham Was.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy? ;______________________;

    OdpowiedzUsuń