środa, 25 czerwca 2014

Przepis na Duffa 3. cz.2


Następny brzydki rozdział, który Fly uważa za za krótki i straszny i ciąg dalszy zemsty na Faith może to koniec, ale nie wiemy, a teraz bardzo, bardzo długo (czyli w zasadzie jak zwykle -,-) nic nie będzie, bo Fiery jedzie a potem znowu jedzie...
To tyle...
.................................................................................................


- Metallicafan! To znaczy... O! Steven! To ty! - krzyknął James Hetfield wylewając się przez okno samochodu.
- James! Co ty robisz w naszym ogródku?! - spytał podejrzliwie Steven.
- Wybacz... myślałem że to nasz - usprawiedliwił się James - Ja tylko szukałem Larsa...
- Widziałeś Duffa? - przerwał mu Steven
- Nie, nie widziałem, a ty widziałeś Larsa?
- Tak, siedzi na tylnym siedzeniu, chyba śpi. - perkusista wskazał na perkusistę.*
- Lars! Ty cholero! - krzyknął James wlewając się z powrotem do samochodu i życząc na koniec Stevenowi powodzenia.
Steven poszedł dalej szukać Duffa po chwili "znów" zobaczył go przed sobą. Zaczął biec w jego stronę wrzeszcząc: ,,Duff! Duff, ty padalcze! Zatrzymaj się!'', jednak Duff wcale nie chciał się zatrzymać. Perkusista, więc był zmuszony zatrzymać go siłą, dopadł do jego pleców i zaczął wgryzać się w nieosłoniętą łydkę. Podziałało. Duff odwrócił się i okazało się że.. to nie Duff. Znowu. Była to...
- Faith! - Krzyknął zaskoczony Steven - mój przyjaciel jest twoim fanem! Podpiszesz mi się na nodze!
Kobieta strzeliła perkusiście plaska.
- Czego mnie gryziesz?! - warknęła i zaczęła na niego łypać złowrogo - Niczego ci nie podpiszę!
- Ała! - wrzasnął Steven ignorując jej spojrzenie. - Gadaj co wiesz o Duffie McKaganie!
- Czemu o to pytasz? - Faith zrobiła zdziwioną minę
- Nie powinno cię to interesować. - wycedził wyjmując z jej torebki batonik - Konfiskuję tego Milkyway' a... jako dowód w sprawie.
Oczy Faith zrobiły się mroczne.
- Jeśli szukasz kłopotów to znajdziesz je tam gdzie Nikki Sixx...
- Co? - zapytał zaskoczony Steven
- Nie powiem nic więcej... Nie było mnie tu! - wrzasnęła Faith i wyrywając batonik ogłupiałemu perkusiście  rozpłynęła się w mroku, z którego po chwili rozległ się jej śmiech. Steven z przerażeniem zrozumiał, że nie ma już batonika. I pobiegł do domu.

............................................................

Slash wciąż prał gacie Izzy' ego, ponieważ:
a) nie chciało mu się
b)były one zadrukowane w pierogi i pożerające je hipcie i biedny Slash musiał co sekundę przerywać robotę żeby się z tego pośmiać
c) z nieznanego mu powodu były umazane czarną, smolistą substancją i wyglądały jakby ktoś w nocy latał w nich po ulicach
d) wszystkie odpowiedzi są poprawne
Nagle rozległo się pukanie stopą w okno. Slash niechętnie aczkolwiek natychmiast przestał się śmiać i poszedł sprawdzić kto to. Za oknem "stał" Steven
- Otwórz idioto - syknął bezgłośnie - noga już mnie boli
- O nie. - powiedział stanowczo Slash - My zawsze zbijamy szyby - stwierdził po czym wybił okno łazienki - a jednak to było silniejsze ode mnie - mruknął do siebie.
- Dziękuję - powiedział Steven. Wskoczył do środka i pobiegł do swojego pokoju
- Steven gdzie byłeś? Gdzie ty znowu leziesz? I co masz na sobie?! - wywrzasknął Izzy rozdrażniony brakiem swoich ulubionych podnóżka i stolika do kawy, ale Steven oprócz ciągłego myślenia o Duffie zastanawiał się czego jeszcze mu brakuje - Steven, mówię do ciebie!
Steven myślał. Nie, nie była to czapka, ją już ukradł dawno temu...
- Steven! Skąd masz ten płaszcz Sherlocka Holmesa?
Steven nie odpowiedział, już wiedział... Pobiegł z powrotem do kibla
- Watsonie! - wrzasnął na widok Slasha. Slash doznał szoku
- Co ty masz na sobie?! - krzyknął wskazując na Stevena - zdejmij te kąpielówki! Axl cię zabije!
- Axl nie żyje więc nie zabije już nikogo ani niczego Duff jest za to odpowiedzialny - powiedział Steven - Idziemy.
- Dokąd? - spytał Slash upuszczając majtki Izzy' ego.
- Udowodnię to, a ty mi pomożesz Watsonie! - krzyknął znowu Steven
- Nigdzie nie idę i przestań mnie tak nazywać!
- Dobrze, a teraz chodź Watsonie. - powiedział z uśmiechem blondyn i pociągnął  kręconego w ciemną otchłań za oknem. Slash będąc bezwładnym dał się ciągnąc... jak zwykle. Potem będzie na niego.
Tymczasem Steven myślał o tym co powiedziała mu Faith "Jeśli szukasz kłopotów znajdziesz je tam gdzie Nikki Sixx..."  W tle rozlegało się jęczenie Slasha.
- Już wiem! - zawołał Steven - Pójdziemy do Nikkiego...

......................................................................................................................................


* jak coś to tego nie ukradłyśmy kobietom wyszło przypadkiem

niedziela, 8 czerwca 2014

Przepis na Duffa 3. cz.1.

Tak, to Ten Dzień TYTYTYTYTYTYTYTY! (żeby było jasne, tak ukradłyśmy ten dźwięk dwóm pięknym kobietom)
A więc... TYTYTYTYTYTYTYTY!
- Izzy! Wyłącz ten telewizor. To idiotyczne. - jęknął z pretensją Slash.
- Jasne, jesteśmy zbyt leniwi żeby cię szukać - powiedział Izzy kładąc nogi na grzbiecie Stevena, który nieświadomie łasił się do jego krzesła. W tym momencie do pokoju wszedł Duff z pistoletem w ręku. Izzy skamieniał, ale mówił dalej - Duff, co ty tu robisz?! - basista wzruszył ramionami.
- Stoję - odpowiedział machając pistoletem. Izzy skamieniał jeszcze bardziej.
- To na czym ja opieram stopy?! - krzyknął przerażony.
- JA! - Steven wyskoczył spod stóp Izzy' ego wprawiając wszystkich w osłupienie. Izzy zirytował się.
- Nie po to mam podnóżek żebym musiał kłaść nogi na stoliku do kawy - warknął Izzy odstawiając na Stevena swoją filiżankę. Duff zrobił przepraszającą minę.
- Wybacz Izzy - powiedział - miałem coś do zrobienia...
- Co? - zapytał podejrzliwie Steven
- N-nic - zająknął się Duff - naprawdę nic, muszę lecieć! - zawołał wybiegając przez okno i pozostawiając swoich przyjaciół w szoku.
- Wiedziałem! On zabił jakieś zwłoki! - krzyknął nagle Steven skupiając na siebie uwagę reszty
- Co? - zapytał Izzy
- Duff zachowuje się podejrzanie, zabił kogoś i teraz nie chce żebyśmy się o tym dowiedzieli! To dlatego trzymał ten pistolet! Udaje słodkiego podnóżka i głupią blondynkę, a tak naprawdę jest gorszy niż Izzy! - Steven dramatycznie wskazał gitarzystę palcem. Izzy wzruszył ramionami.
- Nieważne! - krzyknął Slash - Nie szukalibyście mnie!
- Slash? Jeszcze tu jesteś? - zapytał Izzy - Miałeś iść uprać moje majtki.
- Halo! - krzyknął Steven - Skupmy się na tym co jest ważne! Duff jest zły, on kogoś zamordował.
- Nie masz dowodu - burknął Izzy patrząc złowrogo na Slasha, który nieświadomy niczego dalej oglądał telewizję i nie widział palącego wzroku swojego przyjaciela. Na ekranie Ozzy Osbourne właśnie wiózł gdzieś koparką jego bezwładne ciało. Wzrok Izzy' ego nasilił się Slash z przerażeniem poczuł, że na jego koszuli wypala się dziura i natychmiast wybiegł z pokoju kierując się w stronę kibla.
- Gdzie jest Axl? - zapytał nagle Steven.
- Za dużo myślisz jak na stolik do kawy, to wszystko jedno - odpowiedział Izzy przełączając kanał w telewizji - Najważniejsze jest to czy Faith wreszcie będzie ze Stevenem. Ciągle śpią w jednym łóżku i nic, a ostatnio śpiewał jej do snu - dodał z rozmarzeniem. Jednak Steven nie miał czasu czekać aż Faith się zakocha ani nawet zastanowić dlaczego wszystkie programy w telewizji są o nich. Miał coś do zrobienia. Zostawił Izzy' ego z jego serialem i wyszedł przed dom by spokojnie pomyśleć.

MYŚLI STEVENA: "Slash klnie w łazience... Izzy płacze w pokoju... Duff... on jest zły... Axl... Gdzie jest Axl? Duff go zabił! Dlaczego? O! kałuża! Pomacham sobie. Mmm... ale seksownie mi w tych kąpielówkach... Skąd je mam na sobie?! Chyba są Axla... Muszę mu je oddać... Zaraz... Gdzie jest Axl?! A no tak, nie żyje, przecież Duff go zabił. Tylko dlaczego? Dlaczego?! DLACZEGO?! - wrzasnął Steven przestając myśleć. Upadł na kolana z płaczem. - Dlaczego Duff?! Dlaczego?! - darł się coraz głośniej przeszkadzając Izzy' emu w oglądaniu serialu. Nagle jednak umilkł choć na wyjątkowo krótką chwilę - Dowiem się dlaczego! - krzyknął i pobiegł przed siebie i wtedy właśnie potrącił go samochód. Steven wstał i otrzepał nogę z wody.
- Dobrze, że włożyłem kąpielówki - powiedział - Duff, teraz mnie chciałeś zabić! - krzyknął w stronę blondwłosego kierowcy.



.....................................................................................................................................




Na razie krótko, ale Fly musi iść i w ogóle to miała być zemsta na jednej osobie... ale przy okazji postanowiłyśmy zemścić się na wszystkich prócz Vi bo jest żonnem Fly, a to wystarczająco straszne. Wybacz Vi.

To ten dzień...

w którym nasz blog obchodzi swe pierwsze urodziny... albo tak nam się wydaje. Z tej okazji poczyniłyśmy zmiany: więcej polecanych rzeczy, nowa brzydka zakładką, której nie umiałyśmy zrobić oraz zemsta na Faith za nominację czyli nowy przepis... ale najpierw urodzinowe zdjęcie.
(ostrzeżenie: audycja zawiera lokowanie produktu)