To tyle...
.......................................................................................................................................................
"To już druga godzina pobytu w tej przerażającej krainie pełnej... jeszcze sam nie wiem czego. Siedzę na grzbiecie ogromnego gada razem ze skretyniałym Wyszczerzem, skretyniałym Panem Mam Wszystko w Dupie (on skretyniał całkiem niedawno) i skretyniałym kretynem, który myśli, że może mieć ładniejsze włosy ode mnie... Tak brakuje mi tej Skretyniałej Żyrafy..."
- Axl, co ty robisz i skąd wziąłeś ten dyktafon? - Izzy przerwał Axlowi powolny proces nagrywania obelg, który gdyby nie to na pewno trwałby znacznie dłużej.
- Chciałem go i się pojawił - odparł beztrosko - Coraz bardziej zaczyna mi się tu podobać.
- Chcę młotek - powiedział Izzy. Gdy narzędzie pojawiło się w jego dłoni natychmiast roztrzaskał dyktafon przyjaciela.
- Chcę siekierę! - krzyknął Axl i odrąbał trzonek młotka.
- Mój młotek! Jak mogłeś? - odpowiedział Izzy z żalem - Chcę żeby twoja siekiera wybuchła.
W tej chwili siekiera Axla wybuchła obrzucając wszystkich śluzem o intensywnym kolorze fuksji.
- Uważajcie tam! Próbuję spać - zawołał Slash leżący na ogonie Łuska
- Zamknij się! - wrzasnęli jednocześnie. W tym momencie wargi Slasha same się skleiły
- Mmmm...
- Tak lepiej - stwierdził Izzy
- Chcę mieć piłę mechaniczną - krzyknął Axl wracając "do tematu"
- a ja chcę żeby twoją piłę zeżarł Pacman - warknął Izzy
- a ja chcę żeby twój Pacman zeżarł twoją...
- Przestańcie się wydurniać! - krzyknął Steven - zanim zrobicie sobie prawdziwą krzywdę... poza tym jesteśmy na miejscu - dodał spokojniejszym tonem.
Gunsi spojrzeli w dół z mieszanymi myślami-uczuciami: Axl wahał się między myślą o płatkach i chęcią dalszej zabawy, Izzy myślał o tym że leci na wielkim tyranozaurze a Steven przywołuje go do porządku, a Slash po prostu chciał sobie pokrzyczeć. Pod ich stopami na brzegu urwiska wśród ciasno zbitych palm stał irracjonalny drewniany domek z drewnianym kominem z którego leciał dym o delikatnym zapachu zupy pomidorowej.
- Jest w domu - ucieszył się Steven - Lądujemy.
....
Przed ich oczami staczała się chatka (dosłownie staczała się prawie, przywiązana liną holowniczą do pnia młodej sosenki). Steven poleciał zaparkować tyranozaura, a Izzy poszedł zapukać do drzwi. Już unosił swoją przednią kończynę, kiedy drzwi otworzyły się z trzaskiem uderzając go w twarz.
- Ała! - krzyknął Izzy łapiąc się za nos
- Mmmm! - wykrzyknął/wybełkotał radośnie Slash co mogło znaczyć "a masz za tamtego plaska!" albo "czuję pomidorówkę!"
- Który z was tego chciał? - wycedził Izzy. Axl położył rękę na ramieniu przyjaciela.
- Uwierz mi, wszyscy tego pragnęliśmy od lat - powiedział łagodnie.
- Co?!
- Iz, kocham cię, ale jesteś zwyczajnym sadystą. Nie mów mi, że mojego chomika zjadły złe trolle bliźniaki.
- Twój chomik żyje i ma się dobrze we włosach Slasha, a Fiery i Fly naprawdę nie istnieją - to bajka, którą straszy się niegrzecznych, małych rockmanów - powiedział Izzy
- MMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMMM! - wrzasnął Slash.
- Oddawaj Scotty' ego! - krzyknął Axl i zaczął gonić przerażonego gitarzystę wokół chatki wróżki
- Co to za wrzaski?! - rozległ się kolejny wrzask. Axl i Slash zamarli z przerażenia, a Izzy zamarł ot tak dla towarzystwa, kiedy z otwartych na oścież drzwi domku wysunęła się średnio pulchna kobieca noga w czerwonej szpilce... i nic poza tym. Gunsi zauważyli z lekkim zaskoczeniem, że noga ma twarz, a z jej pleców wyrastają dwa półprzezroczyste różowe skrzydełka. Była to Cioteczna Matka Wróżka-Jednonóżka. I nawet nie miała pleców.
- Co to za wrzaski?! - powtórzyła - To znaczy: Czego pragniecie kochaneczki? - dodała śpiewnym tonem zobaczywszy, że ma przed sobą trzech idiotów(znaczy potencjalnych klientów)
- Zostawiam was na chwilę a wy... - Steven wyłonił się z zarośli. Wróżka-Jednonóżka spojrzała w jego kierunku.
- Tylko nie ty! - wydarła się - Płoszysz mi klientów!
- Są ze mną Beth - uśmiechnął się Steven - ale mi też miło cię widzieć.
- Żądamy płatków ty stara czarownico! - wrzasnął Axl który nie wytrzymywał już tego spokoju - Dawaj płatki, bo nogi z dupy powyrywam! Znaczy... eee... palce ze stopy? Matko, jak grozić komuś takiemu?! Bez sensu...
- Wreszcie masz rację - zauważył Izzy
- Mmmm... - dodał Slash
- Spełnij ich życzenia - zażądał Steven - chyba nie chcesz żeby Dziadek do Orzechów zainteresował się tobą?!
- Nie zrobisz tego, nie jesteś zdolny - zawołała Noga z paniką w głosie
- Oboje wiemy, że jestem Beth - powiedział Steven uśmiechając się smutno
- Mmmmmmmmmmmmmmmm... - powiedział Slash co mogło znaczyć "Steven nie znałem cię od tej strony" ale mogło mu chodzić o coś innego, niestety nikt nie domyślał się co to mogło być.
- Co wybierasz? - spytał Steven patrząc na Wróżkę-Jednonóżkę
Noga obrzuciła go spojrzeniem pełnym bezsilnej nienawiści
- Dobra - zawołała - Czego chcecie? Tylko szybko!
Axl wyszczerzył się, ale zaraz zrobił przerażoną minę
- Czego ja chciałem?! - wrzasnął
- Płatków - przypomniał Izzy
- Aaaaaaaa... tak! Chcę płatki! - powiedział Axl do Wróżki-Jednonóżki. Noga machnęła nogą i jego marzenie się spełniło
- Mmmmmmmmmmm! - powiedział Slash
Wróżka zignorowała go
- A ty czego pragniesz? - spytała Izzy' ego
- Może najpierw Slash - odpowiedział Izzy niewinnie
- Mmmmm? - zapytał zdziwiony Slash
- Dobra - warknęła wróżka - Whatever...
Gunsi spojrzeli z przestrachem na Izzy'ego. Gitarzysta patrzył na Nogę tak jakby chciał odgryźć jej piętę(ale nie chciał, uwierzcie - wy też byście nie chcieli). Slash i Steven zaczęli robić zdjęcia tak rzadkiemu zjawisku, czuli że to może się nie powtórzyć, a Axl miał wreszcie swoje płatki i chyba chciał się nimi nacieszyć więc woleli mu nie przeszkadzać.
- Masz tak nie mówić! Nigdy! NIGDY! ROZUMIESZ?! NIGDY WIĘCEJ! - darł się Izzy. Oczy zaczęły wychodzić mu na wierzch a skóra mienić się wszystkimi kolorami tęczy.
- Życzenie spełnione - zawołała Noga
- Powyrywam ci te skrzydełka
- Tak! - krzyknął Axl zapominając o płatkach - wiedziałem!
- Wooow... naprawdę jesteś zwyczajnym sadystą... i zmarnowałeś życzenie - stwierdziła Noga
- Ale było warto - wyszczerzył się Iz
- Teraz ty - powiedziała do Slasha wróżka
- Mmmmm!
- Slash chce trwałą i chce jeszcze, żeby Scotty wyszedł z jego włosów - wyjaśnił Axl
Noga znowu machnęła nogą, nic widocznego się nie stało.
- Slash nie miał chomika we włosach. Nie wiem gdzie on jest. - powiedziała wróżka. Izzy tylko wzruszył ramionami. Axl przełknął ślinę.
- No i na koniec ty - burknęła Jednonóżka - Czego chcesz? - Steven wyszczerzył się.
- Niczego... Dzisiaj. Do zobaczenia Beth, a i przydałoby się naprawić drzwi - Steven odwrócił się plecami do wściekłego kulasa i ruszył przed siebie. Pozostali po chwili wahania poszli za nim żegnani wrzaskiem Jednonóżki.
- Jeszcze cię zniszczę Steven! Zobaczysz! I twoją wiewiórkę też. Jeszcze się spotkamy!
- Jaką wiewiórkę? - zaciekawił się Axl, ale Steven wolał nie odpowiadać.
- Mamy ważniejszy problem - powiedział Izzy - Jak wrócimy do domu?
.........................................................................................................................................
koniec części trzeciej
c.d.n.