- ...
- Steeeeven!
- ...
- STEVEN, ZŁAŹ TU!
- Czego chcesz? - odpowiedział Steven, który jak się okazało stał tuż za plecami Axla.
- Cały czas za mną stałeś?
- Tak. Od tyłu twoja głowa wygląda naprawdę ładnie, chociaż nie tak jak Duffa, ale jego teraz nie ma...
- Zrób mi płatki - od razu odpowiedział Axl postanawiając nie zagłębiać się w słowa przyjaciela.
- Sam sobie zrób. Dlaczego ja mam ci robić?
- Bo jak sam zauważyłeś - Duffa teraz nie ma.
- Ja nie Duff - odburknął Steven tonem "ja nie jestem taki głupi" i wyszedł z pomieszczenia, które (jeżeli jeszcze nie wspominałyśmy) było kuchnią. Teraz Axl został sam nie licząc metalowej łyżki i widelca, które trzymał w dłoniach. Sytuacja stawała się przez to niebezpieczna... Kto w ogóle je płatki widelcem? Nieważne... Po jakiejś godzinie siedzenia Axl stwierdził, że Steven już nie wróci. Z ciężkim bólem w sercu podniósł się by z grymasem na twarzy otworzyć szafkę...
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!
- Czego wrzeszczysz?! - Do kuchni wpadł Slash z wałkiem do ciasta w ręku i papilotami we włosach - widać dopiero wstał. Axl przestał wrzeszczeć.
- Wiedziałem, że je sobie kręcisz! - wykrzyknął wskazując na Slasha.
- Ja ich sam sobie nie kręcę po prostu tym razem nie było Duffa.
Za Slashem stanęli przerażony Izzy i Steven bliski płaczu. Obaj wpatrywali się we włosy gitarzysty.
- Wszystko jedno! Płatki się skończyły. - krzyk Axla wyrwał chłopaków z ponurych myśli. Zapadła cisza pełna grozy, wałek do ciasta wypadł Slashowi z ręki i potoczył się z hukiem po podłodze.
- To co robimy? - Izzy pierwszy przerwał milczenie
- Ja wiem - odezwał się Steven. Pozostali Gunsi spojrzeli na niego z zaskoczeniem - Musimy się udać do naszej Ciotecznej Matki Wróżki-Jednonóżki.
- Steven, nie ma czegoś takiego jak Wróżka-Jednonóżka - powiedział zrezygnowanym tonem Izzy.
- Nawet nie ma czegoś takiego jak Cioteczna Matka - dodał Slash zdejmując papiloty.
- Właśnie, że jest! - wykrzyknął rozpaczliwie Steven - Dlaczego wy nigdy mi nie wierzycie?!
- Ja ci wierzę - powiedział Axl klepiąc pocieszająco Blondaska po ramieniu. - Dla płatków zrobię wszystko - dodał zawzięcie.
- Oprócz podniesienia się z krzesła - zauważył Izzy.
- Skąd to wiesz? - zapytał Axl, ale brunet tylko się uśmiechnął.
- Dobra, a wiesz chociaż gdzie ona mieszka? - zapytał Slash
- Oczywiście, w leśnej chatce na Biegunie Południowym, można się tam dostać tylko w jeden sposób...
- Jaki, jaki, jaki?! - Axl nie wytrzymywał już tego napięcia. Zapadła cisza, wszyscy patrzyli na Stevena wyczekująco.
- Wejście jest w pokoju Duffa, a skoro go niema to możemy spokojnie tam wejść
- Płatki, nadchodzę - wrzasnął Will i wbiegł do pokoju basisty wyważając drzwi. (Tak, Will). Reszta Gunsów podążyła za nim.
- To gdzie to? - zapytał Slash.
- Ale co?
- WEJŚCIE! - krzyknęli zniecierpliwieni
- Aaaa... pod dywanem - powiedział Steven.
Gunsi ruszyli w stronę perkusisty z rękami wyciągniętymi w kierunku jego torsu, przypominając jednocześnie bandę wygłodniałych zombie na diecie.
- Na podłodze - powiedział Steven z miną Izzy' ego zmęczonego życiem.
Izzy tylko westchnął i zwinął dywan. Ich oczom ukazała się.... podłoga.
- I co dalej? - zapytał Slash.
- Nie poddam się teraz - powiedział hardo Axl. - Steven, nie wiesz co musimy zrobić, żeby otworzyć wejście?
Steven spojrzał na Slasha
- Zaśpiewaj piosenkę z "My Little Pony" - powiedział zdecydowanym tonem.
- Nie - odpowiedział Slash - Nie będę robił z siebie idioty!
- Właśnie, że będziesz - warknął Axl - Jestem wokalistą i masz to zrobić!
- Stary, widzieliśmy cię dzisiaj w papilotach, gorzej już być nie może. - dodał Izzy.
Slash ukrył twarz we włosach i zaczął śpiewać.
- Duffowi by się to spodobało - westchnął Steven - Trochę mi go brak...
Slash skończył śpiewać
- Dlaczego nic się nie stało? - spytał
- Bo to nie jest sposób na otworzenie drzwi, po prostu chciałem zobaczyć jak to robisz. - wyjaśnił Steven z pogodną miną. - A teraz do rzeczy... Róbcie to co ja...
- MAKA PAKA! - wrzasnął radośnie, wskoczył w podłogę i zniknął
Chłopaki wzruszyli ramionami
- MAKA PAKA - krzyknęli chórem i skoczyli za nim.
koniec części pierwszej
......................................................................................................................................